Pani Gabriela była pracownicą dziekanatu jednej z krakowskich uczelni wyższych. Nie wyglądała na swoje 44 lata, niemal każdy dawał jej przynajmniej kilka lat mniej. Nie było w tym żadnej kokieterii, bo dbająca o siebie kobieta wyglądała na dużo młodszą niż wynikało to z jej dowodu osobistego. Wiodła zwykłe, banalne życie. Mąż – inwalida bez jednej ręki, dwie córki chodzące do szkoły. Kolejne dnie były podobne do siebie: praca, popołudnie w domu, obiad, kolacja…

Na planie „Pianisty” pojawiła się jako jedna z dziesiątek statystów, którzy trafili tu „z ogłoszenia”. W ten sam sposób pojawił się tutaj jej rówieśnik, Jerzy S., technik dentystyczny, zadbany, elegancki i postawny mężczyzna. Taki, który od pierwszej chwili może podobać się kobietom. Pan Jerzy był rozwiedziony i od pewnego czasu rozglądał się za kandydatką na żonę.

Główni bohaterowie tej historii na planie filmowym byli statystami: ona grała Żydówkę, on hitlerowskiego oprawcę. Kilka godzin spędzonych przed kamerami przerodziło się najpierw w przyjaźń, a potem w namiętny związek. Gabriela K. była mężatką z 25-letnim stażem, ale, jak mówiła Jerzemu podczas coraz częstszych spotkań, nie czuła już bliskości z mężem. Mąż Gabrieli – Mieczysław K, wkrótce dowiedział się o romansie i miał nadzieję, że żona opamięta się i zerwie znajomość. Nie mieściło mu się w głowie, że kobieta, z którą spędził ćwierć wieku, może porzucić go dla rozwiedzionego faceta, którego znała dopiero od kilku tygodni. Tymczasem para kochanków doszła do wniosku, że jedynym wyjściem, by zdobyć mieszkanie, samochód i pieniądze, które w części należały się Gabrieli, jest pozbycie się jej męża.

Polecamy: Detektyw Rzeszów

– To był przygotowany z zimną krwią plan zabójstwa i skierowania śledztwa na fałszywe tory – opowiada jeden z krakowskich policjantów. – Snuli plany dokonania zbrodni doskonałej, jednak to im się nie udało.

Przygotowali się bardzo skrupulatnie – kupili sznur, materiały budowlane, podzielili między siebie role, ustalili, co powiedzą policji, gdy ona zgłosi zaginięcie męża, i czekali na odpowiedni moment. Nadarzył się dość szybko. Samotna matka Jerzego nagle zachorowała

i trafiła na kilka tygodni do szpitala. Kochankowie opracowali plan. Do pustego mieszkania matki Jerzego, Gabriela – pod byle pretekstem -zwabi swojego męża. Tam go zabiją, a potem pozbędą się ciała.

Z zimną krwią

Ten plan został zrealizowany 13 maja 2005 roku. Pod pretekstem pomocy dla chorej koleżanki z pracy, Gabriela razem z mężem Mieczysławem, podjechali do mieszkania matki Jerzego. Kiedy znaleźli się wewnątrz lokalu, gdzie czekał już Jerzy S., Mieczysław znienacka dostał dwa ciosy pałką w głowę. Zaskoczony mężczyzna nie miał jak się bronić, był zresztą słabszy od napastnika, mniejszy, drobniejszy. Jego żona z kochankiem założyli mu na głowę torbę foliową, po czym szczelnie ją zacisnęli. Po kilku minutach Mieczysław K. już nie żył. Napastnicy zgodnie z planem wysprzątali mieszkanie, umyli podłogę z krwi. Następnie Jerzy związał Mieczysława i umieścił we wnęce na balkonie starej kamienicy. Wnękę zamurował. Sarkofag był niewielki, jakieś 60 na 80 centymetrów.

Rankiem następnego dnia Gabriela K. zgłosiła na policji zaginięcie męża: – Mieczysław wyszedł do pracy i nie wrócił na noc do domu, nie odbiera telefonu, nikt nie wie, co się z nim dzieje! – zaczęła swoją opowieść roztrzęsiona kobieta. W dalszej części rozmowy sugerowała, jakoby Mieczysław K. miał kłopoty finansowe, że związał się z grupami przestępczymi, nie wykluczała, że mógł wyjechać za granicę…

Po dwóch miesiącach Jerzy wprowadził się do Gabrieli. Mieszkanie, po zmarłej w międzyczasie matce, w którym ukrył zwłoki Mieczysława, wynajął studentom. Ci ostatni nie mieli oczywiście pojęcia, że na balkonie znajdują się ukryte zwłoki.

Zagadkowa sprawa zaginięcia Mieczysława K. trafiła do krakowskiego „Archiwum X”. Zaskoczyło ich, że Gabriela K. zaledwie dwa miesiące po jego zaginięciu, zaczyna układać sobie życie z innym mężczyzną, zaś w sądzie rozpoczęła starania o uznanie męża za zmarłego. Śledczy postanowili dokładniej przyjrzeć się sprawie. Im dokładniej ją analizowali, tym pojawiało się więcej znaków zapytania. Zdecydowali się przeszukać mieszkanie matki jej kochanka w Krakowie. Po czterech godzinach kucia znaleziono zwłoki zamordowanego Mieczysława.

– Widok był okropny – opowiadał jeden z policjantów. – Przy skrępowanym ciele denata leżały narzędzia zbrodni: pałka i nóż.

Temida nie miała wątpliwości

Kobieta bardzo szybko przylot znała się do winy, ze szczegółami opisała kulisy zbrodni. Po powrocie do aresztanckiej celi doszła do wniosku, że była zbyt szczera w rozmowie ze śledczymi i zbyt wiele im powiedziała. W czasie kolejnego przesłuchania zmieniła wersję zdarzeń. Wynikało z niej, że do zabójstwa doszło przypadkowo, w czasie awantury męża z jej kochankiem.

Proces oskarżonych o zabójstwo Mieczysława K. toczył się przed Sądem Okręgowym w Krakowie z wyłączeniem jawności. Zapadły wyroki skazujące: Gabriela K. -12 lat więzienia, Jerzy S. – 25 lat pozbawienia wolności.

Komentarze
Load More Related Articles
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Aktualności

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Profile stalowe: Zastosowanie, profile pierwszego gatunku i profile drugiego gatunku

W dzisiejszym artykule przyjrzymy się fascynującemu tematowi profili stalowych. Dowiemy si…