Ekskluzywną wersję Skody Yeti, Laurin&Klement, postanowiliśmy utaplać w błocie. Dlaczego? Skusił nas do tego pakiet offroadowy o fabrycznej nazwie Outdoor.

Samochód w luksusowej wersji ze skórzaną tapicerką nurzający się w błocie zapewne wywołuje konsternację. Mamy jednak argumenty przemawiające za tym. Po liftingu w ofercie są bowiem dwie wersje modelu Yeti: elegancka oraz uterenowiona Outdoor. Mamy właśnie do czynienia z tą drugą, która wyróżnia się solidniej przeprofilowanymi zderzakami w kolorze kontrastowym do lakieru nadwozia.

Ktoś, kto specyfikował ten egzemplarz, nie był konsekwentny. Marzył mu się samochód, którym można wybrać się zarówno do Teatru Narodowego, jak i wyprawę do Jaworzyny Krynickiej. W ten sposób powstała jedna z najlepiej wyposażonych Skód Yeti w naszym kraju, za którą trzeba zapłacić, bagatela, f 155 tys. zł. Mogłoby się wydawać, § że takie posunięcie nie jest mądrzejsze od decyzji rozwydrzonego nastolatka, ale jednocześnie idealnie S pasuje do koncepcji SUV-a, który w bojowo wyglądającej bryle chce zmieścić aspiracje różnych klas.

W drodze do teatru trzeba trzymać fason, w mieście przemieszczamy się więc dynamicznie, ale z gracją. Komputer informuje, że dwulitrowy diesel o mocy 170 KM zużywa średnio 8,5 1/100 km, ale trzeba pamiętać, że auto ma napęd 4×4. Dostępne są również wersje Yeti napędzane na przednie koła. Haldex piątej już generacji faworyzuje przednie koła, a jeśli zajdzie taka potrzeba, z pomocą przychodzą tylne. Dwulitrowy diesel o maksymalnym momencie w wysokości 350 Nm świetnie spisuje się w kompaktowym SUV-ie. Jest dynamiczny i znakomicie dogaduje się z dwu-sprzęgłowym automatem. Do napędu Yeti wystarczy wersja 140-konna (117 700 zł za Laurin&Klement). Ale jeśli poczujesz to przyjemne wrażenie wyższości nad innymi, po starcie spod świateł zaczniesz się poważniej zastanawiać, czy nie dopłacić 5000 zł i mieć wersję ze 170-konnym dieslem. W naszym bogato wyposażonym aucie brakowało tylko łopatek przy kierownicy. Te szczególnie przydają się podczas jazdy drogami drugiej kategorii, kiedy trzeba staranniej przygotowywać się do wyprzedzania. Jeśli mielibyśmy coś zmienić, to z pewnością kąt pochylenia kierownicy. Ten z Yeti bardziej pasuje do samochodu dostawczego niż SUV-a. Poza tym trudno mieć poważniejsze zastrzeżenia do wrażeń z jazdy po asfalcie. Samochód utrzymuje równy, wysoki europejski poziom.

Outdoor lubi asfalt i nie boi się szutrów.

Pora sięgnąć do przycisku z napisem Off Road, który uaktywnia terenowy tryb pracy ESP i kontrolę zjazdu ze stromego wzniesienia.

Wpadamy na podwarszawskie szutry, na których niczym bonusowe miejsca w grze komputerowej trzeba koniecznie zaliczyć wszystkie kałuże. Zdolności terenowe Yeti wynikają z napędu 4×4, prześwitu wynoszącego 18 cm oraz rozbudowanej elektroniki, która przydaje się w sytuacjach utraty przyczepności. Samochód spisuje się nienagannie, pod warunkiem jednak że nie wystawimy go na próbę wytrzymałości. Ale przecież to zadanie zarezerwowane nie dla SUV-ów, ale dla prawdziwych pogromców bezdroży, jakimi bez wątpienia są Wrangler czy Land Cruiser.

Dodatki podniosły cenę o ponad 25 tys. zł.

Szczepan Mroczek

Komentarze
Load More Related Articles
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Biznes

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Ekologiczne aspekty wypożyczania sprzętu budowlanego: jak zmniejszyć ślad węglowy Twojej firmy.

W obliczu rosnącej świadomości ekologicznej oraz potrzeby dbania o środowisko naturalne, f…