Założyciele Małego Inżyniera studiowali na Politechnice Poznańskiej i cztery lata temu postanowili podzielić się pasją do robotyki z najmłodszymi. Praca franczyzobiorców, których na razie firma pozyskała czterech, polega na organizacji warsztatów i eksperymentów związanych z naukami ścisłymi. Koncept Małego Inżyniera wpisuje się także w działania rządu związane z promowaniem kierunków ścisłych na studiach. Studenci m.in.: biotechnologii, budownictwa, chemii i energetyki mogą liczyć na miesięczne stypendia wynoszące nawet i tys. zł.
– Nasze zajęcia prowadzone są w sposób atrakcyjny i ciekawy dla dzieci. Pozwalają na poznanie nauk ścisłych od przyjemnej strony, nie tylko na zajęciach w szkole – mówi Ewa Bednarek, właścicielka firmy Mały Inżynier.
Aby rozpocząć współpracę z Małym Inżynierem, trzeba dysponować kwotą ok. 30 tys. zł. Wystarczy to na zakup sprzętu dydaktycznego i pokrycie opłaty licencyjnej. Partner firmy może liczyć na zyski na poziomie 20 proc. przychodów. Potencjalny franczyzo-biorca powinien przede wszystkim pasjonować się naukami ścisłymi i mieć zamiłowanie do nowinek technicznych, a także chęć do dzielenia się nimi z najmłodszymi. Nie bez znaczenia są również doświadczenia w prowadzeniu biznesu oraz koncentracja na osiągnięciu postawionych sobie celów. Od franczyzobiorcy nie oczekuje się wykształcenia technicznego ani pedagogicznego. Wymagane jest natomiast zatrudnienie osób o wykształceniu technicznym z przeszkoleniem pedagogicznym.
– Franczyzobiorca podpisując umowę, otrzymuje wyłączność terytorialną na dany obszar w okresie obowiązywania umowy. Gwarantujemy, że w tym okresie nikt inny nie otrzyma zgody na prowadzenie konceptu Mały Inżynier na danym obszarze. Dotychczasowy franczyzobiorca ma pierwszeństwo przy przedłużeniu umowy. Ponadto pomagamy przedsiębiorcom pozyskać środki na rozpoczęcie działalności – zapewnia Ewa Bednarek.
Daniel Wilk